Gdzie się wybierały? Do jedynej osoby, której Colette mogła zaufać. Można by uznać ją za paranoiczkę, ale tak jak znała zasady, wiedziała także o zagrożeniu…
– Tamten koleś zrobił nam właśnie zdjęcie – powiedziała cicho Vira, wyrywając tym swoją towarzyszkę z zamyślenia.
Colette cała się spięła na te słowa. Tak jakby jej myślenie o nim, sprawiło, że naprawdę znalazły się w niebezpieczeństwie. Spróbowała dyskretnie spojrzeć w miejsce, w które Elvire bez skrępowania się wpatrywała. Zobaczyła młodego mężczyznę w białej koszuli, czarnym garniturze i kapeluszu, który w rzeczy samej trzymał w rękach aparat tak, jakby to właśnie im robił zdjęcia.
[CZYTAJ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz